
Chrząszcz

Moje refleksje

mgr Ewa Tomaszewska

Język – jako narzędzie w świecie ludzkim
Często zadaję sobie pytanie: Dlaczego nie umiem wyjaśnić jakiegoś zjawiska w świecie? Odpowiadam sobie: nie mam odpowiedniej wiedzy. Co jednak oznacza to w praktyce? Moim zdaniem: mam braki albo w ogóle nie znam języka, którym posługując się mogłabym te zjawiska wytłumaczyć. Niekiedy spotykam się z takim stwierdzeniem: Wiesz, ja czuję, jak to funkcjonuje, ale nie wiem, jak to wytłumaczyć innym. Ja to po prostu wiem.
Paradoksalnie stwierdzenie to ma sens. Zaraz wyjaśnię dlaczego. Wiedzieć coś a o tym mówić to dwie odmienne kwestie. Dziecko, które coś wie, czuje, ale nie posługuje się językiem, jest agresywne albo w ogóle nie funkcjonuje w świecie z innymi, zamyka się w swoim własnym. Niezrozumiane przez innych, zaczyna również nie rozumieć siebie. Dlaczego tak się dzieje? Myślę, że wiąże się to z tym, iż człowiek jako istota społeczna, psychiczna i duchowa, bezwzględnie potrzebuje drugiego do prawidłowego funkcjonowania. Bez drugiej osoby nawet najinteligentniejszy człowiek nie jest w stanie funkcjonować sensownie w świecie ludzkim.
Świat ludzki bowiem to idee, marzenia, sztuka, wiedza naukowa i ogromna ilość najróżniejszych informacji , przetwarzanych i segregowanych. Do tego wszystkiego niezbędnym narzędziem jest język. On bowiem pomaga ująć to, co czujemy, myślimy, przyswajamy, w odpowiednie słowa.
Bez zwerbalizowania myśli, uczuć, idei, nie da się czegoś stworzyć i wyjaśnić. Świat bardzo potrzebuje języka, jako narzędzia. Dzisiaj słyszymy o ogromnych problemach językowych dzieci, uczniów i ubóstwie słownika studentów. Jak to negatywnie wpływa na społeczeństwo nie da się jednoznacznie wyjaśnić. Mam przed oczami obraz przyszłości bez języka. Dzieci siedzące przez cały dzień przed telewizorem, ekranem komputera lub komórki, rodzice ciągle zajęci a dziadkowie nikomu niepotrzebni. Wszystko wokół jakby nieme i bez sensu. Taki świat moglibyśmy mieć, gdyby nie mowa ludzka, która powoduje, że życie nas ciągle gdzieś zaprasza. Wchodząc do świata mowy, czyli emocji wyrażanych poprzez język, ale również wiadomości o świecie, nadajemy sens naszej egzystencji oraz wyjaśniamy różne zjawiska, które nas otaczają.
Zachęcając dzieci do wyrażania i werbalizowania swoich uczuć i myśli stwarzamy świat bardziej zrozumiały, tolerancyjny i po prostu lepszy.
Język odróżnia nas od zwierząt i roślin. Chcąc się komunikować z innymi nabieramy ogłady, odwagi, wzbogacamy swoje słownictwo, obyczaje, tworzymy kulturę.
Czyż nie jest to pozytywne a wręcz wspaniałe, że od nas zależy jakość egzystencji?
Cytując jednego z filozofów (Hans Georg Gadamer) spuentuję moje przemyślenia takim stwierdzeniem: „Kto ma język, ten ma świat”.
Dlaczego Szkoła Krakowska ?
Życie jest Twoją szansą – tytuł książki pani dr Elisabeth Lukas skłonił mnie do napisania tego artykułu. Elisabeth Lukas jest renomowaną terapeutką szkoły wiedeńskiego psychiatry Viktora Emila Frankla- ojca logoterapii. Dr Lukas zajmuje się propagowaniem idei logoterapii w świecie. Wydała ponad 107 książek o tematyce psychologicznej (łącznie z tłumaczeniami na 17 języków). Nieprawdopodobny dorobek dr Elisabeth Lukas jest dla mnie znakiem ogromnego zaangażowania w szerzenie dobra na świecie. Tłumaczenie na język praktyki wielu zagadnień logoterapii, prowadzenie przez kilkanaście lat poradni dla rodziców i dzieci oraz praca naukowa dr Lukas, wskazuje na to, że odwaga i komunikowanie się z ludźmi zawsze doprowadzi do pozytywnych rezultatów.
Dlaczego używam takich słów, jak szerzenie dobra na świecie?
Wyjaśnię to na przykładzie Szkoły Krakowskiej.
Szkoła Krakowska to nazwa, którą stworzyli rodzice dzieci, objętych terapią systemową prof. Jagody Cieszyńskiej. Jest to holistyczne podejście terapeutyczne do zagadnień społecznego, intelektualnego a przede wszystkim językowego rozwoju dziecka. Dzisiejsze podejście ludzi do eksploatowania dóbr, powoduje ogromne zniszczenia w świecie przyrody, ale również w zakresie stosunków społecznych, komunikacji i wiary w ludzki potencjał. Logoterapia V.E. Frankla ma u swych podstaw wiarę w człowieka, w takiego, który popełnia błędy, ale chce je naprawiać, w takiego, który działa w świecie, mimo kłopotów, takiego, który ma pasje i je realizuje, takiego, który cierpi, ale pomimo to żyje i się rozwija. Ta ogromna wiara w możliwości ludzkiego organizmu, który nie tylko jest fizyczną cząstką, ale i psychiczną, a przede wszystkim duchową, powoduje zmianę w funkcjonowaniu danej jednostki ludzkiej.
Szkoła Krakowska zajmuje się przede wszystkim dziećmi, które w dzisiejszych czasach potrzebują dużo więcej rozsądnych działań ze strony, bardzo często zapracowanych, zabieganych i zdezorientowanych rodziców. Szerzenie idei logoterapii w Szkole Krakowskiej jest szerzeniem dobra w świecie. Nadawanie bowiem sensu działań rodziców, jest nadawaniem sensu całej społeczności. Podstawy Szkoły Krakowskiej opierają się na najnowszych badaniach mózgu. Te badania dowodzą, iż ludzki mózg bez codziennej stymulacji ukierunkowanej na różne sfery życia, nie rozwija się prawidłowo. Przed kilkudziesięcioma laty nie otaczały nas zewsząd reklamy, permanentny hałas i stres. Potrafiliśmy się skupić na rozmowie, pielęgnować przyjaźnie i tworzyć lepszy świat, na miarę naszych sił. Dzieci bawiły się wspólnie na podwórku, nie zwracały uwagi na to, czy ktoś ma dużo pieniędzy, ale na to, jak się z nim bawi. Nieustanne przygody, ale również i kłótnie, należały do codziennej rzeczywistości. Jak dzieci sobie z nimi radziły? Sądzę, że lepiej niż teraz. Wokół słyszymy o agresji, braku zaufania i frustracji, przeradzającej się często w depresję. Dlaczego tak się dzieje?
Myślę, że ludzie przestali sobie ufać, przestali wierzyć w swoje siły, przestali ufać swojej intuicji, a zaczęli iść za głosem większości. Szkoła Krakowska u swych podstaw ma wiarę w dobro ludzkiej jednostki. Nie prowadzimy wypełniania formularzy, słuchamy rodziców podczas terapii, to znaczy rozmawiamy z nimi, jak z osobami w pełni odpowiedzialnymi za swoje potomstwo. Na podstawie doświadczeń, którymi wspólnie się z rodzicami dzielimy, tworzymy atmosferę wzajemnego zaufania między nami. Ta podstawa psychologiczna jest kolumną, na której opieramy dalsze kroki terapii. Rodzice mogą uczestniczyć w zajęciach, mogą pytać, ale też pracują z dziećmi, wiedząc, że bez intensywnego, rozsądnego działania efekty będą niezadowalające. Idąc za ideą logoterapii Frankla mamy na uwadze fakt, iż każdy z nas jest inny. Kiedy pacjent przychodzi do danego terapeuty, wchodzi w świat, który jest niepowtarzalny i jeśli chce uzyskać pomoc, uszanuje niepowtarzalność swoją, ale i specjalisty. Te dwie osoby- pacjent i terapeuta- działają wspólnie.
Ta wspólnota jest jakby siecią, która scala działania i nadaje im sens. Bez zaufania i szacunku nie jest możliwy sukces. Osobiście cenię tę podstawę psychologiczną i dla mnie była to jedna z przyczyn zostania terapeutą Szkoły Krakowskiej. Mowa rozwijać się może tylko wtedy, gdy osoby uczestniczące w rozmowie lubią się, szanują i chcą się komunikować. Sztuczna atmosfera, niesłuchanie drugiej osoby powodują brak motywacji do rozwoju języka. Te sfery, które podczas naszej terapii powinniśmy rozwijać, są ze sobą ściśle połączone. Nie da się na przykład uczyć dziecka samych czasowników albo sylab bez kontekstu. Dialogi, które prowadzimy są często osadzone w rzeczywistości, która dotyka bezpośrednio pacjenta. Dziecko dwujęzyczne prowadzimy inaczej, dziecko z alalią albo autystyczne w inny sposób. Zasady jednak są takie same dla wszystkich dzieci: wspieranie rozwoju wszystkich sfer życia, nie tylko mowy. Każdy pacjent dostaje inne danie, którym delektuje się w swoim indywidualnym tempie i smakuje po swojemu. Terapeuta jednak musi czuwać nad ogólnymi prawidłowościami, jakimi charakteryzuje się rozwój dziecka. Kamienie milowe rozwoju są matrycą, którą diagnozujemy pacjenta. Jeśli jakieś zachowanie nie występuje u dziecka, a powinno skupiamy się intensywniej na rozwijaniu tego właśnie aspektu. Wiedza z psychologii, logopedii, neurobiologii, pedagogiki służy nam w tym, abyśmy profesjonalnie tworzyły zadania na bazie zebranych doświadczeń i nauki. Ciągłe kształcenie się, czytanie bieżących informacji, na temat rozwoju mózgu, jak też szkolenia, są sposobem na nadanie sensu naszej egzystencji terapeuty.
Wszystko jest połączone i nie da się tego rozdzielić, bo takie jest właśnie życie. Raz spotyka nas coś dobrego, czasami jesteśmy smutni, ale zawsze jesteśmy osobami, które mają szansę. Życie bowiem nie składa się tylko z sukcesów, ale też z porażek, które uświadamiają nam, jak warto cieszyć się z małych rzeczy, ale intensywnie. Tutaj przypominają mi się słowa matki Teresy z Kalkuty: Nie musimy czynić dużych rzeczy, ale małe, tylko z ogromną miłością. Miłość bowiem nie jest tylko dla niektórych, ale dla wszystkich. Mam wrażenie, że w Szkole Krakowskiej odnalazłam coś, czego zawsze jako nauczycielka szukałam: połączenie wiedzy naukowej z codziennym życiem, spięte nitką miłości i zaufania w ludzki potencjał. To przenosi góry, tworzy świat, który da się kształtować, w którym człowiek czuje się potrzebny, wartościowy, bo działa.
Dr Elisabeth Lukas w swojej książce: Die Kunst der Wertschätzung (Sztuka szanowania wartości) pisze, że komunikacja, która jest rozwinięta na takim poziomie, iż człowiek może wieloaspektowo i niesztampowo się wypowiadać, jest plusem w każdej dziedzinie życia. Dzieci i młodzież, które potrafią wyrazić swoje emocje werbalnie, nie są skłonne do agresji, mają więcej poczucia odpowiedzialności za swoje zachowanie i tolerują inność.
Refleksje terapeuty
Po powrocie ze Szwajcarii pracuję w Polsce pięć lat. Postanowiłam więc pokusić się
o pewne podsumowanie. Zauważyłam, że już małym dzieciom nie są obce media elektroniczne, zupełnie niepotrzebne im do prawidłowego rozwoju. W rezultacie dzieci bardzo często mają problemy z koncentracją uwagi, prawidłowym wypowiadaniem głosek w wyrazach, odpowiednim trzymaniem kredki i ołówka w dłoni, budowaniem zdań oraz krótkich historyjek. Umiejętności te, obecnie zaniedbywane, są bardzo istotnym fundamentem w dalszej edukacji szkolnej naszych podopiecznych. Często zdarza się, że rodzice nie mają czasu na codzienną pracę z dziećmi, a niektórzy nawet nie wiedzą, jak się bawić i co robić z dzieckiem. W mojej działalności jako terapeuty, nauczyciela, logopedy
i konsultanta zaobserwowałam również brak konsekwencji rodziców w pracy w domu
z dzieckiem. Chodzi o tzw. "podążanie za dzieckiem" zamiast konsekwentnego stawiania mu granic. Jest to wskazane i wręcz zalecane działanie, które daje przede wszystkim poczucie bezpieczeństwa młodemu eksploratorowi świata, a co za tym idzie - pomaga
w stymulowaniu jego rozwoju.
W stosowaniu Metody Krakowskiej podstawą jest konsekwentna, codzienna praca
z dzieckiem w domu. Przerwy w pracy powodują regres, często trzeba wracać do tego, co wcześniej już dziecku nie sprawiało większych trudności. Bardzo ważna jest współpraca
z terapeutą, zadawanie pytań, odpowiadanie na maile, SMSy, które wysyła terapeuta. Stały kontakt pomiędzy rodzicem lub opiekunem dziecka a terapeutą jest niezbędny w pracy
z dzieckiem. Rodzice i terpeuta powinni tworzyć jedność w działaniu, żeby dziecko czuło się bezpiecznie.